Przeważnie w firmach, które wykorzystują GIS istnieje taka postać jak “GISowiec”, czyli specjalista/technik/inżynier, który najlepiej zna się na danych przestrzennych i do którego spływają wszelkie zadania związane z:
Wszelkie, nawet najprostsze procesy w firmie, muszą w jakiś sposób zahaczyć o “GISowca”, który produkuje setki mapek, fruwających po firmie w postaci e-maili, albo prezentacji. Z punktu widzenia organizacji ma to wiele minusów:
Podczas analiz przed naszymi wdrożeniami proponujemy, żeby “GISowiec” stał się “Administratorem GIS.Box”. Co to oznacza w praktyce?
Po wdrożeniu GIS.Box, do głównych zadań Administratora GIS.Box należy czuwanie nad poprawnością działania Systemu (aktualność danych, archiwizowanie pracy zgodnie z procedurami). Zamiast wykonywać powtarzalne i nużące czynności, zyskuje on niedostępne wcześniej możliwości:
“GISowiec” może skupić się na rozwiązywaniu problemów trudnych i beznadziejnych 🙂
Dzięki tej zmianie, firma zyskuje kolosalną oszczędność czasu. Szkolenie z obsługi GIS.Box przez Użytkownika trwa ok 2h (użytkownik nie musi nic wiedzieć o układach współrzędnych, formatach danych, źródła danych itp, itd). W przypadku wątpliwości może zwrócić się do Administratora. Na czym oszczędzany jest czas?:
Dodatkowo
W wielu firmach istnieje problem w temacie “dostępu i obiegu danych”. W każdej branży wygląda to nieco inaczej, ale zawsze występuje Czterech Jeźdźców Apokalipsy:
Oczywiście nie dotyczy to tylko danych przestrzennych:
W firmach, których praca z mapami jest istotna (lub mówiąc inaczej: procesy w firmie wymagają wiedzy wynikającej z dostępu do map/danych przestrzennych):
również potrzebny jest system, który pozwoli menadżerom zorganizować prawidłowe procesy związane z dostępem do danych. System GIS.
Czy wystarczy sam QGIS?
Nie. Bo QGIS to odpowiednik excela z poprzednich przykładów?
Czy wystarczy dostęp do geoportali publicznych?
Nie. Bo to odpowiedniki statycznych raportów z poprzednich przykładów.
Tak procesy wymagające dostępu do wiedzy wynikających z danych przestrzennych powinny być budowane o Systemy klasy GIS:
I tu właśnie pojawia się GIS.Box. Jest to System, który pozwala na budowanie tych procesów, których w oparciu o QGIS i geoportale nie da się zaprojektować.
Mamy to doskonale przećwiczone np. na bankach ziemi (czytaj więcej) , do których inne osoby dodają dane, inne oceniają, inne podejmują decyzje. na każdym z tych etapów pojawiają się powiadomienia i raporty. Finalnie z wykorzystaniem narzędzia typu GIS.Box możemy modelować procesy, w których wiele (często nie znających się) osób może pracować na tym samym zestawie danych.
Samo oprogramowanie nie rozwiąże żadnego problemu.
Prawdziwa wartość pojawia się w momencie, jeśli połączy się ludzi, dane, wiedzę w procesy, które są wspierane oprogramowaniem.
I to właśnie nazywamy wdrożeniem.
Firma, w której ok 20 osób analizowało lokalizację pod inwestycje. Wszyscy pracowali w QGIS, mocno wykorzystując Wtyczkę GIS Support. Proces wyglądał następująco:
To wszystko trwało wieki. Wąskim gardłem były osoby odpowiedzialne za ocenę, ponieważ zadawali sporo dodatkowych pytań (a sprawdź jeszcze tereny zalewowe, a czy działka obok jest do kupienia, itd.). Wtedy proces zaczynał się na nowo…
…odwzorowała swój obecny schemat działania. Każdy miał swoją warstwę i zamiast generować PDF w QGIS, robili to w GIS.Box. Mały profit.
W ramach “misji ratunkowej”, przyjrzeliśmy się jak firma działa. Zmapowaliśmy ten proces i wprowadziliśmy poprawki:
Cały proces trwał równo 56h (informacja z faktury)
Już w trakcie tego wdrożenia, sami uczestnicy tego procesu zaczęli zauważać kolejne, które można usprawnić z wykorzystaniem GIS.Box. Będą realizowane samodzielnie, bądź razem z GIS Support. Zobaczymy!
QGIS to doskonałe narzędzie desktopowe. Można go porównać do Worda lub Excela, w którym użytkownik edytuje pliki (lokalnie lub zapisane na dysku sieciowym)
GIS.Box to aplikacja instalowana na serwerze, która integruje się z QGIS. Odnosząc się do poprzedniego porównania, GIS.Box to Office365, dzięki któremu możliwa jest edycja dokumentów on-line, przez przeglądarkę, a także w oprogramowaniu desktop.
Wykorzystując GIS.Box zyskujesz:
Emocje związane z wyborami nie opadają, bo wedle niektórych “wszystko jest jeszcze możliwe”, ale już można zająć się mapami.
Możemy cofnąć się w czasie do 2001 roku, do wyborów w których triumfował SLD zdobywając 216 mandatów. Co tu dużo mówić: Tu też #widaćzabory. To na nawet 3, bo wyraźnie odcina się prawicowa Galicja.
Mapy pochodzą z Atlasu Rzeczpospolitej Polskiej. To taki Geoportal.gov.pl i portal.geo.stat.gov.pl w wersji offline, przedinternetowej.
Link do zdjęcia w wyższej jakości (kliknij prawym i otwórz w nowej karcie, żeby zobaczyć pełną jakość)
Link do zdjęcia w wyższej jakości (kliknij prawym i otwórz w nowej karcie, żeby zobaczyć pełną jakość)
GIS.Box oszczędza czas. A – jak wiadomo – czas to pieniądz.
Ile u Was w firmie trwa zrobienie podstawowego raportu nt. lokalizacji (punktu usługowego, działki ewidencyjnej) i ile osób, z jakimi umiejętnościami musi być w ten proces zaangażowanych?
Weźmy bardzo prosty przykład:
potrzebuję informacji o odległości od najbliższego głównego punktu zasilania, nazwy tego punktu oraz odległości od najbliższego parku narodowego wraz z nazwą dla wybranych kilku działek ewidencyjnych.
W GIS.Box to kilka sekund i wykona to każdy – nawet jeśli wcześniej nie słyszał o GIS, to 30 minut szkolenia wystarczy, żeby uzyskiwać podstawowe informacje.
Co widzimy na filmie?
Dane z ksiąg wieczystych w Polsce są publicznie dostępne. Każdy, w dowolnej chwili, nie ruszając się z fotela, może sprawdzić kto jest właścicielem każdej działki*
*nielegalnie, płacąc przestępcom.
Ten temat to czarna dziura polskiej cyfryzacji
Ale od początku.
Polska jest czołowym krajem w Europie w temacie cyfryzacji usług publicznych. I bardzo dobrze. Ma to oczywiście swoje blaski (uwielbiam załatwiać sprawy przez e-puap), ale oczywiście też cienie (a to minister ma dostęp do recept, a to error 500 po wejściu na jakąś stronę w domenie gov.pl, a to w ubiegłym tygodniu musiałem jechać do skarbówki z załącznikiem, bo dokument można złożyć on line, ale bez załączników….). Ot, choroby wieku dziecięcego.
Natomiast sprawa z księgami wieczystymi to dramat z przestępcami w tle.
O co chodzi?
Temat dostępu do informacji o władaniu działkami ewidencyjnymi wszędzie jest delikatny. No bo jak to? KAŻDY może sprawdzić jaki mam majątek? No tak: w Irlandii, Wielkiej Brytanii, Czechach, Estonii, Słowenii i pewnie kilku innych krajach sprawę rozwiązano prosto: upubliniono te informacje. I co? Krowy dalej dają mleko, kury się niosą, a dodatkowo:
– projektowanie infrastruktury (od zwykłych linii światłowodowych, po Koleje Dużych Prędkości ) jest tańsze i obarczone mniejszym błędem.
– dziesiątki procedur administracyjnych jest szybszych
– globalne oszczędności dla gospodarki są ewidentne
A u nas?
U nas w zasadzie działa to tak samo, z tym, że za informację o numerze KW “wszyscy” płacą przestępcom.
Jak to działa?
Chcąc poznać właściciela wybranej działki:
1) Na geoportal.gov.pl sprawdzamy numer/identyfikator działki.
2) idziemy na “seszelski portal”, płacimy kilkanaście złotych złodziejom, poznajemy numer KW.
3) znów oficjalnie idziemy na ekw.ms.gov.pl i pobieramy całą KW.
Gotowe. Profit. Dla przestępców.
Ale zaraz zaraz. Skąd na Seszelach znają wszystkie numery ksiąg wieczystych? Odpowiem klasykiem: nie wiem, choć się domyślam.
To jeden z cieni cyfryzacji: dane wyciekają (lub pewniej: “są wyciekane”).
Ale, ale! Tak nie można! Na pewno nasze państwo coś z tym robi!
Tak robi. Kilka lat temu Główny Geodeta Kraju Waldemar Izdebski, za “panowania” którego Główny Urząd Geodezji i Kartografii mnóstwo danych uwolnił (geometrie działek z EGiB, ortofotomapy, BDOT10k, PRG i wiele innych), opublikował numery KW na geoportal.gov.pl. I co? I już nie jest Głównym Geodetą Kraju.
Dane z Geoportalu zniknęły, a na Seszele nadal płyną pieniądze. Temat batalii GUGiK z PUODO jest dobrze opisany na blogu Waldemara Izdebskiego… Każdy może wyrobić sobie opinię.
Dlaczego o tym piszę?
Bo ostatnio temat został podjęty przez serwis prawo.pl a zanim inne portale branżowe.
Czy liczę, że coś się zmieni?
No zobaczymy…
Na obrazku: miejsce, na numer księgi w usługach geoportal.gov.pl nadal jest…
Cały czas współpracujemy z naszymi klientami optymalizując procesy z wykorzystaniem GIS. Najnowszym owocem tej współpracy jest nowe narzędzie, które niedługo trafi do GIS.Box: Powierzchnia użytkowa.
Jest to narzędzie, które pozwala przyspieszyć proces oceny działki (lub grupy działek) pod budowę farmy fotowoltaicznej i polega na szybkim obliczeniu powierzchni pod zabudowę na podstawie ograniczeń (np ciek wodny, linie elektroenergetyczne, samotne drzewa). Wystarczy wybrać działki, wskazać, które dane mają być wzięte pod uwagę podczas obliczenia powierzchni i kliknąć “Oblicz”. Tak, jak na poniższym GIFie
Główną korzyścią związaną z zastosowania narzędzia Powierzchnia użytkowa jest oszczędność czasu, ponieważ analiza działki może być wykonana w mniej niż minutę przez osobę po bardzo podstawowym szkoleniu. Proces nie musi angażować “gisowca”, który w specjalistycznym oprogramowaniu policzy bufory, zrobi wycięcie i obliczenie powierzchni.
Szczegółowe działanie opisane jest w dokumentacji
Najnowsza wersja Wtyczki GIS Support zostanie wzbogacona o narzędzia integrujące Wtyczkę z GIS.Box – narzędziem, dzięki któremu rozwiniesz swój GIS o komponent dostępny przez przeglądarkę.
Zobacz film: Pierwsze kroki w GIS.Box
QGIS jest fantastycznym oprogramowaniem dla profesjonalistów, którzy pozyskują, przerabiają dane i dostarczają organizacji informacje i wiedzę (Sytuacja 1 z rysunku niżej) Wraz z przyrostem wykorzystywania GIS w organizacji, pojawiają się zagadnienia którym sam QGIS nie da rady. Jest to przede wszystkim, praca w wiele osób. Każdy (no, może prawie każdy) GISowiec chce, żeby współpracownicy mieli dostęp do przygotowanych przez niego danych w prosty i wygodny sposób.
Wtedy GISowcy poszukują rozwiązań. Na początek
To są dobre pomysły, ale mają jedną wadę: bardzo trudno namówić nie-GISowców na korzystanie z QGIS. W celu podejrzenia mapy z siecią i klientami, pracownik BOK, członek zarządu lub handlowiec musi otwierać program z dziesiątkami przycisków, łączyć się z bazą danych, być przygotowanym na jakieś problemy z układami współrzędnych… To bardzo rzadko działa dobrze. Ludzie po prostu się boją. I nic w tym dziwnego.
Naturalnie pojawiają się pomysły związane z przygotowaniem dla tych użytkowników rozwiązania dostępnego przez przeglądarkę. I wtedy GISowcy znajdują:
OK, jeśli GISowiec ma wiedzę administratorko – programistyczną, to to zadziała. Niestety na krótką metę, bo wymagania związane z utrzymaniem danych, skargami na szybkość działania będą tylko rosły.
Dodatkowo mogą wyniknąć zagadnienia związane z:
Brzmi znajomo?
Szybko i bardzo. Technicznie GIS.Box to aplikacja zainstalowana na serwerze z dostępem przez przeglądarkę www. Tam trzymane są dane, konta użytkowników wraz z ich uprawnieniami oraz tam znajdują się łatwe w obsłudze narzędzia użytkowników i administratorów. Do tych danych można się dostać z QGIS poprzez Wtyczkę. Wszystko jest proste w konfiguracji i przyjemnym dla oka layoucie.
Podsumowując, z GIS.Box możemy otrzymać sytuację 3 z poniższego rysunku:
Migrację z prostego rozwiązania (Sytuacja 1), do rozwiązania opartego na GIS.Box (Sytuacja 3) prezentuje poniższy film.
Już teraz możesz przetestować jak to działa. Wtyczką, którą masz u siebie w QGIS możesz połączyć się do demonstracyjnej wersji GIS.Box i pobrać stamtąd dane. Chcesz to przetestować u siebie? Zapraszamy do kontaktu!
W poniższej opowieści, wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest przypadkowe 🙂
Poznaj więcej opowieści o Fabianie, który rozwiązuje problemy korzystając z GIS.Box
_____________________________
Firma Fabiana – doradcy na rynku nieruchomości – postanowiła uczestniczyć w transformacji energetycznej. I zarobić na niej.
Transformacja energetyczna dzieje się teraz. Jednym z jej efektów, który widzimy na co dzień, są farmy fotowoltaiczne, które pojawiają się jak grzyby po deszczu. Widać je z okien pociągów, samochodów. Oczywiście sama budowa farmy i produkcja zielonej energii jest ostatnim elementem całego procesu inwestycyjnego, który polega na:
Najważniejszym, a nie wspomnianym, elementem tego procesu jest oczywiście model finansowy całego przedsięwzięcia, bo transformacja, transformacją, ale to musi się opłacać. Każda firma, ma inne podejście: jedni szukają terenów pod duże inwestycje, inni pod mniejsze, jednak na koniec dnia w Excelu finansisty zawsze musi być na zielono.
To, czy arkusz finansisty jest “na zielono” i czy ostatecznie daje “zielone światło” na inwestycje zależy od mnóstwa czynników, które w dużej części zależą od sytuacji w terenie, na mapie. Na mapie nie znajdziemy informacji o cenach energii w perspektywie dekady, ani o cenach i czasie dostawy paneli, ale znajdziemy mnóstwo danych, które wpłyną na opłacalności inwestycji. Przede wszystkim:
Zarząd korporacji zdecydował, że poszukiwaniem terenów zajmie się nowa jednostka – startup, którego celem głównym ma być wyszukiwanie terenów pod inwestycję (screenieng), rezerwacja gruntów oraz zdobywanie pozwoleń (permitting). Teren gotowy pod budowę farmy, miał być dalej sprzedawany międzynarodowym inwestorom, wyspecjalizowanym w realizacji inwestycji i eksploatacji farmy.
Zadanie wydawało się dość proste:
Po hucznym otwarciu, zaczęła się codzienność. Zadanie wydawało się w istocie dość proste: “idźcie, szukajcie, dostarczajcie świetne tereny!” Zespoły cały czas siedziały z nosem w komputerach, czasem ktoś wyjeżdżał na drugi koniec Polski w delegację, powstawałało dużo arkuszy kalkulacyjnych. ktoś ciągle komuś przesyłał pliki PDF w formatkami potencjalnych terenów. Zarządzanie operacyjne zostało powierzone kierownikom zespołów. John raz na miesiąc doglądał startupu na spotkaniu z Magdą i Karoliną.
Po dwóch kwartałach, sponsor startupu, czyli zarząd korporacji Fabiana, przy okazji spotkania zespołów z Europy Centralnej poprosił o prezentację, raport z działania startupu. Prezentować miała Karolina. Fabian nie był szczególnie zainteresowany, ale ostatecznie był na sali podczas prezentacji.
Nie poszło dobrze…
Karolina pokazała mapę Polski z kilkoma kropkami, potencjalnymi lokalizacjami, na następnych slajdach było dużo screenów z geoportal.gov.pl z liniami rysowanymi w Corelu, jakieś tabelki, jakieś zestawienia. Nie udało się zrobić wrażenia sukcesu. Co gorsza, zaczęły się pytania:
Pozostało wrażenie chaosu. Dodatkowo John, który znał wyniki finansowe, nie miał powodów do zadowolenia:
Efektem półrocznej pracy okazało się kilka arkuszy w Excelu i kilkaset plików PDF, zawierające trochę danych…
Fabian już w połowie prezentacji domyślał się, co jest źródłem problemów. Wiedział jak pomóc. Po prezentacji podszedł do Johna i zaproponował swoją pomoc w zmianie funkcjonowania startupu. Wiedział, że to jest miejsce, w którym GIS wniesie dużą wartość.
Na początek, chciał poznać całą historię. Zebrał więc jak największą liczbę osób zaangażowanych w startup na spotkanie/warsztaty:
Zadawał im proste pytania:
To, czego się dowiedział nie zaskoczyło go wcale:
Podsumowując: nic nowego. To się dzieje w wielu miejscach. Jak rozwiązać to zagadnienie?
Przede wszystkim Fabian zrobił warsztaty z Magdą i Karoliną oraz Johnem. Celem warsztatów było zaprojektowanie zmiany.
Fabian oczywiście zaproponował wykorzystanie GIS.Boxa, którego znał i lubił. Domyślał się, że wszystkie niezbędne produkty da się stworzyć w oparciu o standardowe narzędzia. Ale pojawiły się kontrpropozycje:
– A może skorzystamy z QGIS? – zaproponowała Karolina. Propozycja nie była zła: to darmowe oprogramowanie, połowa zespołu i tak z niego korzysta…, Fabian odpowiedział
– QGIS to dobra opcja. Wymieniłaś zalety, ma jednak sporo wad: to profesjonalne oprogramowanie: ludzie mogą się go bać używać: za dużo ikonek: boją się, że coś zepsują. Dodatkowo: mamy dużą rotacje, a szkolenia trwają i mogą być kosztowne, a my skorzystamy z 3% możliwości jakie daje QGIS.
– To może jakiś CRM? – zaproponował John. I tak chcemy zbierać informacje o właścicielach. Może uda się dostosować coś, co jest na rynku?
– Bez mapy nie damy rady. Nie tędy droga…
Warsztaty skończyły się późnym popołudniem. Po prezentacji i warsztatach każdy z nich miał po kilkadziesiąt nieprzeczytanych e-maili, więc stwierdzili, że spotkają się za dwa dni. Fabian miał cały dzień, żeby przemyśleć pomysły i skonfigurować GIS.Box.
Fabian wiedział, że
Fabian wgrał do GIS.Box następujące dane:
Do tych danych miał mieć dostęp każdy. Sporą kwestią okazała się aktualizacja tych danych. W późniejszym etapie okazało się, że to etat dla jednej osoby. Łukasz, człowiek z zespołu Magdy stał się administartorem danych z firmie i zamiast szukać terenów, regularnie szukał danych na stronach operatorów, pozyskiwał informacje o planowanych modernizacjach i budowach sieci energetycznych.
To było wyzwanie! Okazało się, że szukanie tych działek nie jest takie proste. W zależności od profilu działalności inwestora, okazało się, że każdy szuka czegoś innego:
Tu przydał się nowy moduł GIS.Box – Wyszukiwarka Terenów, oraz narzędzia takie jak Stwórz nowy obiekt z geometrią działki. Fabian przygotował źródła danych z odpowiednimi słowniami i wmyślił procedury, na bazie których zespoły miały:
Ten element był najbardziej zmienny i tu procedury często się zmieniały. Proces był doskonalony wraz ze wzrostem wiedzy i umiejętności zespołu.
Tu było najprościej, bo w zasadzie nic nie trzeba było robić. GIS.Box wszystko miał. Comiesięczne spotkania na Teams z Johem były w zasadzie wirtualną wycieczką po Polsce, podczas której sprawdzano postępy w pozyskiwaniu dokumentacji i rozwiązywano bieżące problemy, szacowano ryzyka i podejmowano decyzje. Dzięki wykorzystaniu interaktywnej mapy wraz z pełnia informacji z inwentaryzacji oraz z kontekstem z danych publicznych, nie było pytań na które nie dało się się odpowiedzieć.
Ustalenie procedur i skonfigurowanie Systemu to jednak dopiero cześć sukcesu. Kluczowym elementem jest sprawienie, żeby wszyscy w zespole rozumieli działanie procedur i je respektowali. Jak to się odbyło w naszym startupie?
Po udanym wdrożeniu, Fabian rzadko kiedy interesował się startupem i OZE. W zasadzie bohatersko rozwiązywał inne problemy, przed którymi stanęła jego korporacja… Wszystkie bieżące zagadnienia były rozwiązywane przez Magdę i Karolinę wraz z Zespołem.
Bardzo szybko okazało się, że GIS.Box stał się podstawowym źródłem informacji, a zakładka z GIS.Boxem była stale otwarta nawet u Johna, który pokazywał specjalnie przygotowane dane na spotkaniach z inwestorami. Nie prosił nikogo o przygotowanie prezentacji, wydruków itp. Dobrze wiedział, że dane są zawsze aktualne i poprawne.